Trasa wiodła ulicami Radziechów, w kierunku Przybędzy ...
Po pokonaniu Przybędzy, kijkarze ponownie wrócili na drogi Radziechów.
Kiedy uczestnicy dotarli do szkoły w Radziechowach, przed nimi czekało zejście do Domu Ludowego, gdzie zawodnicy witani byli przez kibiców.
Następnie kijkarze udali się w stronę kościoła, kolejno skręcili w kierunku Twardorzeczki ...
Przy Gimnazjum w Twardorzeczce czekał punkt odżywczy, gdzie oprócz gorącej herbaty i zimnych napojów serwowano produkty dodające energii zawodnikom.
A ona była wyjątkowo potrzebna... w końcu przed kijkarzami sporo jeszcze do pokonania ...
W Twardorzeczce, na rozwidleniu dróg maratończycy skręcili w kierunku Ostrego , z kolei "rajdowcy" w lewo, gdzie przez Kopiec udali się do Radziechów. Dalej trasa biegła wzdłuż wyznaczonej dla maratonu.
Jako, że to Mistrzostwa Polski, nie mogło zabraknąć sędziów PZNW, którzy przemieszczali się po całej trasie. Było ich tylko sześciu, niemniej tak sprawnie działali, że wielu uczestników było przekonanych, że jest ich o wiele, wiele więcej :) Czujne oko, każdego sędziego było wstanie wypatrzyć nawet najmniejszy błąd zawodnika ... stąd kijkarze byli mocno skoncentrowani i nikt nie chciał stracić ciężko wypracowanego czasu.
Kiedy kijkarze pokonywali Dolinę Zimnika, my wróciliśmy do Radziechów, gdzie gromadzili się uczestnicy VIII Maratonu Beskidy.
Zawodników i gości witał Komandor Edward Dudek, który oczywiście wszystko dokumentował swoim jakże słynnym "czerwonym aparacikiem":) Zdjęcia Bacy obejrzycie
TUTAJ.
Ostatnie minuty przed startem ... wszyscy skupieni, gotowi do biegu, jeszcze tylko ustawienie czasomierzy, krokomierzy, pulsomierzy itp. i można zaczynać ....
PORA NA BIEGACZY
O godz. 10.00, podobnie jak dwie godziny wcześniej, zbójnicy hukiem z pistoletu dali znać, że pora ruszać ...
Biegacze pokonywali tą samą trasę co wcześniej kijkarze ...
Trasę zabezpieczali strażacy z lokalnych jednostek OSP oraz policjanci.
Biegacze z uśmiechem na ustach pokonali Radziechowy ...
Twardorzeczka ... również bez jakichkolwiek problemów ...
Zawodników serdecznie witali mieszkańcy, którzy oprócz głośnego dopingu, częstowali napojami ...
I tak towarzysząc maratończykom docieramy do niezwykle widokowych miejscowości ... Przed nami Ostre ....
W tle nasze okazałe Skrzyczne ... to tam muszą dotrzeć uczestnicy ...
Z Ostrego prosto do jakże urokliwej, nie ukrywamy, naszej ukochanej Doliny Zimnika ...
Tutaj przywitał maratończyków kolejny punkt odżywczy ... Pojawili się również obecni podczas startu zbójnicy - przy okazji zapraszamy na fanpage Zbójników łod Żywca
KLIKNIJ.
Tutaj również nie zawiedli kibice, którzy głośno motywowali zawodników...
Dolina Zimnika to niezwykle urzekające miejsce. Pisaliśmy o niej wielokrotnie, zapraszamy
TUTAJ.
Po drodze zawodnicy mijali przygotowane punkty pomiarowe ...
Na trasie działało 8 punktów odżywczych .. w tym jeden lotny... Pieczęć nad nim sprawowała Weronika Dudek, która pojawiała się wszędzie tam, gdzie zawodnicy jej najbardziej potrzebowali ... I stąd też zjawiła się na trasie biegnącej przez Dolinę Zimnika.
BACA JEST WSZĘDZIE
I ponowne spotkanie z Bacą, który wspierał zawodników ...
Uczestnicy po pokonaniu Buczyny, dotarli do punktu odżywczego, który śmiało można powiedzieć ... owiany jest już legendą ... :) Punkt tuż przed Skrzycznem to duma Dyrektora Maratonu
Sebastiana Dudka.
Wszak wzmocnienie organizmu przed jednym z najtrudniejszych odcinków, jak najbardziej wskazane. Po naładowaniu akumulatorów u Sebastiana, pora ruszać dalej ... szlakiem niebieskim ... kamienistym i stromym ... prowadzącym prosto na Skrzyczne. Taki podbieg to wyzwanie, niemniej zawodnicy zgodnie stwierdzili, że bez niego nie wyobrażają sobie tego maratonu. Szczyt Skrzycznego liczący 1257 m n.p.m przywitał uczestników wiatrem i mżawką. To dokładnie połowa trasy. Stąd zawodnicy ruszyli w kierunku Małego Skrzycznego, gdzie czekało na nich trudne kamieniste zejście.
Po jego pokonaniu czekał prawie 10 km zbieg ... utwardzoną drogą leśną do Kościelca, a następnie prosto do Doliny Zimnika.
Od źródełka w Dolinie Zimnika na zawodników czekał powrót tą samą trasa co biegli wcześniej.
OSTATNIA PROSTKA
Po dotarciu do Radziechów, wydawać by się mogło, że do mety już blisko ... Ale to nie koniec ... teraz czas na ostatni odcinek "pod górkę" ...
Bieg Golgotą Beskidów wymagał sporej dawki samozaparcia ...
Ostatni punkt odżywczy to jak zbawienie dla maratończyków.
Tutaj też spotkaliśmy po raz wtóry zabezpieczenie medyczne ... Ratownicy byli do dyspozycji uczestników na wszystkich odcinkach trasy ...
Wielu zawodników zdecydowało się na chwilowy postój przy Krzyżu Milenijnym ... Wszak widoczki rozpościerające się ze szczytu Matyski (609 m n.p.m) to kolejna porcja piękna ...
Czas na zbieg z Matyski ... Tutaj co roku deszczowa pogoda serwowała dodatkową "atrakcję" ... Ten odcinek pokonać na własnych nogach udawał się tylko nielicznym ... Większość zjeżdżała w pozycji siedzącej ... niekoniecznie tak chcąc ;)
W tym roku pogoda dopisała i Góreczki Abramskie bez niespodzianek ...
No to jak, w przyszłym roku zamawiamy deszcz czy wolicie jednak "suchą" opcję tego kawałka?
Po kilku godzinach spędzonych w trasie jakże wyczekiwana meta. W tym roku umiejscowiona była koło Domu Ludowego w Radziechowach.
Zasłużone medale i brawa!
I od nas ogromne gratulacje dla wszystkich miłośników aktywnego spędzania czasu ... jesteście WIELCY !!!
W Domu Ludowym na uczestników czekała Kapela Jodełki z Radziechów, która zadbała o muzyczną oprawę sportowego wydarzenia. Przy góralskich pieśniach i gorącym posiłku, uczestnicy wymieniali się wrażeniami z trasy.
Tuż przed godz.16.00 rozpoczęła się ceremonia dekoracji zawodników w poszczególnych kategoriach. Liczne puchary, statuetki i nagrody powędrowały do najlepszych z najlepszych.
HARNAŚ DO KANADY
W tym roku przygotowano ponownie dla Ewy Henry nagrodę specjalną - pięknego rzeźbionego w drewnie Harnasia, tym razem pomalowanego farbą.
|
Zeszłoroczny Harnaś |
Przypomnimy, w zeszłym roku Ewa, uczestniczka Rajdu Nordic Walking, która do Radziechów przyleciała prosto z Kanady otrzymała równie okazałego Harnasia. Niestety "surowego" i na lotnisku w Toronto, podczas odprawy, Harnaś został skonfiskowany przez celników .... Powód ??? Jak to określili ... zagrożenie bakteriologiczne, a dokładniej pasożyty i mikroby, które niosą ryzyko dla sosen i sekwoi olbrzymich tego pięknego kraju. Jak tłumaczył funkcjonariusz, owe paskudztwa na pewno czają się we wnętrzu niepolakierowanego, drewnianego Harnasia i przez to stanowią niebezpieczeństwo dla kraju ! Na nic się zdały tłumaczenia Ewy, że brała udział w zawodach i to jest właśnie nagroda. Urzędnicy byli nieugięci i Ewa musiała pożegnać się z Harnasiem :( Na otarcie łez pozwolono jej zrobić pożegnalne zdjęcie ze zbójnikiem.
Aby zapobiec podobnej sytuacji ... tym razem Harnaś został zabezpieczony ... i udało się :) Wiemy, że dotarł bezpiecznie za ocean, został wpuszczony do Kanady i obecnie stoi na honorowym miejscu w domu Ewy :) Przy okazji Ewo, pozdrawiamy gorąco i do zobaczenia w przyszłym roku :)
JUBILEUSZ BACY
Nie możemy zapomnieć, o pięknym jubileuszu jaki obchodził Komandor. Otóż tegoroczny maraton zbiegł się z 25-leciem założenia Rodzinnego Klubu Biegacza "BACA" w Radziechowach, którego prezesem od samego początku jest wspomniany Edward Dudek. Z tej okazji Baca otrzymał mnóstwo gratulacji, m.in od Wójta Gminy Radziechowy Macieja Miki, Poseł Małgorzaty Pępek i Dyrektora Wydziału Turystyki, Sportu, Kultury i Promocji Powiatu Żywieckiego Mirosława Dziergasa. Do powinszowań dołączamy również i my. Drogi Edwardzie, gratulujemy i życzymy pomyślności w realizacji wszelkich sportowych planów.
Wielkie sportowe święto za nami. Gratulujemy wszystkim kondycji, siły i wytrwałości. I do zobaczenia za rok ! Pamiętajcie, spotykamy się 5 listopada 2016 r. w Radziechowach :)
A już teraz zapraszamy do GALERII, gdzie czeka na Was mnóstwo fotek z trasy KLIKNIJ !!!