Niedzielny widoczek (godz. 9.15) z kamerki na Skrzycznem KLIKNIJ |
Ostatnia niedziela października należała do tych, o jakich zawsze marzymy w jesienne dni. Co prawda poranek przywitał nas dość sporą mgłą, jednak o 11 po mlecznej pogodzie nie było już śladu.
My, korzystając z jesiennej aury, wybraliśmy się na Skrzyczne. To naprawdę był pełny "spontan", bo kto o zdrowych zmysłach decyduje się na zdobycie Korony Beskidu Śląskiego wychodząc jesienią o godz. 12 ??? Dodamy: z dzieciakami, dłuższą trasą, gdzie 2,5 godziny w jedną stronę to musowo, gdzie w nocy nastąpiła zmiana czasu, co za tym idzie ściemnia się dużo szybciej ... Chyba nikt! No cóż, bez komentarza prosimy, hehehe:)
Samochodem podjechaliśmy do Doliny Zimnika. Tutaj na zmotoryzowanych turystów czekają bezpłatne, niestrzeżone parkingi.
Z tego miejsca na Skrzyczne (1257 m n.p.m.) możemy dojść kilkoma trasami . Najkrótszy szlak to niebieskim (wejście na szlak za hotelem); po drodze mijamy Hale Jaskową (950 m n.p.m.).
Drugi żółty szlak, zdecydowanie dłuższy, wiedzie przez Dolinę Zimnika do Malinowskiej Skały, skąd wchodzimy na zielony szlak prowadzący na Skrzyczne.
Decydując się na trzeci szlak- zielony, musimy dobrze oszacować czas i naszą kondycję. Szlak zaczyna się na parkingu przy dolinie, udajemy się w kierunku góry Ostre, mijamy Halę Ostre i dalej poprzez Muronkę (1017 m n.p.m.) dochodzimy do Magurki Radziechowskiej (1091 m n.p.m), z której czerwonym szlakiem udajemy się do Magurki Wiślańskiej i już zielonym szlakiem poprzez Malinowską Skałę, aż do Skrzycznego.
My wybraliśmy trasę jeszcze inną. Na początku szlakiem żółtym przez Dolinę Zimnika. Równolegle ze szlakiem biegnie Ścieżka Edukacyjna, o której pisaliśmy TUTAJ.
Tuż za źródełkiem, znajduje się rozwidlenie. Idąc w lewo będziemy kierować się dalej szlakiem żółtym. My skręciliśmy w prawo. Owszem droga poniekąd dłuższa, z licznymi zakrętami, ale równie widokowa jak powyższe szlaki. A poza tym to tędy za ponad tydzień pobiegną maratończycy słynnego Maratonu Beskidy, na który zapraszaliśmy Was TUTAJ. Jeśli 8 listopada pogoda nie będzie łaskawa, przynajmniej teraz zobaczycie jakie widoki rysują się na tej trasie.
Szum górskiego potoku towarzyszy przez całą dolinę. Uspokaja, relaksuje, odpręża ... przy czym tworzy ten magiczny klimat.
Dolina Zimnika przyciąga nie tylko licznych miłośników górskich wycieczek. To także miejsce chętnie odwiedzane przez spacerowiczów, rolkarzy oraz rowerzystów.
Po drodze napotykamy na skały, które przykuwają uwagę i wprost nie sposób przejść obok nich obojętnie.
Zanim dojdziemy na szczyt, przechodzimy przez Buczynę. Jak sama nazwa brzmi, tutaj wita nas las bukowy, który o tej porze roku zasypuje nas kolorami i malowniczą scenerią.
Po drodze mijają nas liczni biegacze, którym nic tylko pozazdrościć kondycji.
Trasa, którą wybraliśmy się na Skrzyczne obfituje w malownicze widoki na dolinę oraz Beskid Żywiecki
i Beskid Śląski.
Dochodząc do rozwidlenia, idziemy prosto i od razu skręcamy w lewo na szlak niebieski ... To tutaj 8 listopada zlokalizowany będzie ostatni punk odżywczy - dodamy najlepszy punk na trasie Maratonu Beskidy. Przy tej okazji pozdrawiamy całą ekipę MB.
A propos maratonu ... oznaczenie trasy już gotowe :)
Ostatnia prostka przed szczytem ... stromo, kamieniście, ale niezwykle widokowo ... W oddali widoczne nawet Tatry ...
Na szlaku spotkać można przyjaciół :) Nasza Nela, miłośniczka długich spacerów i górskich wypraw miała okazje do przywitania się z podobnymi amatorami wypraw.
Jeszcze tylko lasek i będziemy na miejscu ... Tutaj już towarzyszy nam przeszywający chłód. Zatem bez czapki ani rusz ...
Porosty w lesie - to oznaka czystego środowiska ... Piękne prawda ?
Dotarcie na miejsce zajęło nam 3 godziny i 13 minut. Trochę zeszło, ale biorąc pod uwagę fakt dłuższej trasy, spokojnego tempa i dwóch krótkich postojów, to nie jest źle, hehehe... Ale najważniejsze, że tam dotarliśmy! Dzieciaki nie marudziły, tylko ostro maszerowały do góry. Wszak cel mieli: pyszny żurek w schronisku i pieczątka do kolekcji :)
Szczyt przywitał nas popołudniowym słoneczkiem i gdzie nie gdzie białym puchem.
W niedzielnej wycieczce towarzyszyła nam jak zawsze nasza ukochana czworonożna turystka. Brawo Nelunia, kolejny szczyt zaliczony !
Krótki obchód po szczycie ... Jak przystało na niedzielę turystów sporo, choć nie tyle co byśmy się spodziewali ... Ale nie ma się co dziwić, o tej porze to już wszyscy schodzą/zjeżdżają ze szczytów ... Z pewnością w taką pogodę, to z trzy godziny wcześniej były tłumy.
Trasa ze Skrzycznego do Szczyrku jest jedną z ulubionych tras miłośników szybkich zjazdów rowerowych. Ilekroć jechaliśmy kolejką na szczyt góry byliśmy świadkami ekstremalnych zjazdów. Tak też i było podczas niedzielnego wypadu. Wielbiciele tego sportu szaleli na swoich jednośladach.
Biorąc pod uwagę fakt nocnej zmiany czasu, szaro zacznie się już robić około 17 ... Zatem czasu nie mieliśmy zbyt dużo ... Jeszcze na szczycie: "Choć w sumie jak się zrobi ciemno, to już ciemniej nie będzie ..." Nie ma to, jak spokojne podejście do tematu ... O tym jak szybko zmieniliśmy zdanie, napiszemy później ... hehe ...
Zobaczcie widoczek ze Skrzycznego ...
Pora na małe co nie co w schronisku.
Ale najpierw powitanie przez stróża tego miejsca ... Nasza Nela, na co dzień bardzo towarzyska, na widok większego kolegi ... wskoczyła na stół ! Poniekąd nie ma się co dziwić, wielkość bernardyna robi wrażenie :)
W każdym bądź razie po kilkuminutowej akcji z czworonogami, udało się Nelę ... ukryć pod stołem! Jednak Bari (podobno tak ma na imię schroniskowy stróż) nie odpuszczał ... Zastawiony stół krzesłami, to dla Bariego żadna przeszkoda ... Na naleganie aby odszedł, delikatnie pokazując ząbki - stanowczo odmówił :) Cóż .... posiłek w obecności wystraszonej goldenki i zauroczonego bernardyna, został wyjątkowo szybko przez nas skonsumowany....
A swoja drogą, spójrzcie na Bariego ... Ten wzrok mówi wszystko ! No cóż, jak widać Nela jest odporna na wdzięki Bariego ....
Wszystko co dobre szybko się kończy, czas na powrót. Zdecydowaliśmy się na zejście trasą, tą samą, co wychodziliśmy. Niebieski szlak, prowadzący do hotelu - co prawda szybszy, jednak perspektywa zabłądzenia w ciemnym lesie jakoś skutecznie nas od niego odstraszyła .
Po drodze przeżyliśmy mega zaskoczenie ! Widzicie tą małą turystkę? To Amelka z Siennej. Ma dwa latka i sama , powtórzmy SAMA, na własnych nóżkach, wyszła na Skrzyczne. W rozmowie z jej mamą, dowiedzieliśmy się, że to druga z poważnych gór jakie zdobyła. Nie licząc Grojca, Amelka wyszła również na Babią Górę !!!! I wierzcie nam, ta mała nie była zmuszana do wychodzenia. Sama biegła pod górę, a schodząc "kłóciła się" z mamą, że ona SAMA, SAMA, chce zejść !!!!
Oj coś czujemy, że rośnie nam w gminie najmłodsza miłośniczka gór. Kto wie, może za parę lat stanie na podium Maratonu Beskidy ? Bo w to, że wystartuje to nie mamy żadnych wątpliwości. Pozdrawiamy gorąco mamę Amelki i przesyłamy gorące uściski dla małej turystki :) Do zobaczenia na szlaku :)
Schodząc ze Skrzycznego towarzyszył nam zachwycający zachód Słońca. Szczyty gór na tle pomarańczowego nieba... coś pięknego :)
Trasa wyznaczona przez mapa.turystyczna.pl |
Decydując się na trzeci szlak- zielony, musimy dobrze oszacować czas i naszą kondycję. Szlak zaczyna się na parkingu przy dolinie, udajemy się w kierunku góry Ostre, mijamy Halę Ostre i dalej poprzez Muronkę (1017 m n.p.m.) dochodzimy do Magurki Radziechowskiej (1091 m n.p.m), z której czerwonym szlakiem udajemy się do Magurki Wiślańskiej i już zielonym szlakiem poprzez Malinowską Skałę, aż do Skrzycznego.
My wybraliśmy trasę jeszcze inną. Na początku szlakiem żółtym przez Dolinę Zimnika. Równolegle ze szlakiem biegnie Ścieżka Edukacyjna, o której pisaliśmy TUTAJ.
Tuż za źródełkiem, znajduje się rozwidlenie. Idąc w lewo będziemy kierować się dalej szlakiem żółtym. My skręciliśmy w prawo. Owszem droga poniekąd dłuższa, z licznymi zakrętami, ale równie widokowa jak powyższe szlaki. A poza tym to tędy za ponad tydzień pobiegną maratończycy słynnego Maratonu Beskidy, na który zapraszaliśmy Was TUTAJ. Jeśli 8 listopada pogoda nie będzie łaskawa, przynajmniej teraz zobaczycie jakie widoki rysują się na tej trasie.
Szum górskiego potoku towarzyszy przez całą dolinę. Uspokaja, relaksuje, odpręża ... przy czym tworzy ten magiczny klimat.
Dolina Zimnika przyciąga nie tylko licznych miłośników górskich wycieczek. To także miejsce chętnie odwiedzane przez spacerowiczów, rolkarzy oraz rowerzystów.
Po drodze napotykamy na skały, które przykuwają uwagę i wprost nie sposób przejść obok nich obojętnie.
Zanim dojdziemy na szczyt, przechodzimy przez Buczynę. Jak sama nazwa brzmi, tutaj wita nas las bukowy, który o tej porze roku zasypuje nas kolorami i malowniczą scenerią.
Po drodze mijają nas liczni biegacze, którym nic tylko pozazdrościć kondycji.
Trasa, którą wybraliśmy się na Skrzyczne obfituje w malownicze widoki na dolinę oraz Beskid Żywiecki
i Beskid Śląski.
Dochodząc do rozwidlenia, idziemy prosto i od razu skręcamy w lewo na szlak niebieski ... To tutaj 8 listopada zlokalizowany będzie ostatni punk odżywczy - dodamy najlepszy punk na trasie Maratonu Beskidy. Przy tej okazji pozdrawiamy całą ekipę MB.
A propos maratonu ... oznaczenie trasy już gotowe :)
Ostatnia prostka przed szczytem ... stromo, kamieniście, ale niezwykle widokowo ... W oddali widoczne nawet Tatry ...
Na szlaku spotkać można przyjaciół :) Nasza Nela, miłośniczka długich spacerów i górskich wypraw miała okazje do przywitania się z podobnymi amatorami wypraw.
Jeszcze tylko lasek i będziemy na miejscu ... Tutaj już towarzyszy nam przeszywający chłód. Zatem bez czapki ani rusz ...
Porosty w lesie - to oznaka czystego środowiska ... Piękne prawda ?
Dotarcie na miejsce zajęło nam 3 godziny i 13 minut. Trochę zeszło, ale biorąc pod uwagę fakt dłuższej trasy, spokojnego tempa i dwóch krótkich postojów, to nie jest źle, hehehe... Ale najważniejsze, że tam dotarliśmy! Dzieciaki nie marudziły, tylko ostro maszerowały do góry. Wszak cel mieli: pyszny żurek w schronisku i pieczątka do kolekcji :)
Szczyt przywitał nas popołudniowym słoneczkiem i gdzie nie gdzie białym puchem.
W niedzielnej wycieczce towarzyszyła nam jak zawsze nasza ukochana czworonożna turystka. Brawo Nelunia, kolejny szczyt zaliczony !
Krótki obchód po szczycie ... Jak przystało na niedzielę turystów sporo, choć nie tyle co byśmy się spodziewali ... Ale nie ma się co dziwić, o tej porze to już wszyscy schodzą/zjeżdżają ze szczytów ... Z pewnością w taką pogodę, to z trzy godziny wcześniej były tłumy.
Trasa ze Skrzycznego do Szczyrku jest jedną z ulubionych tras miłośników szybkich zjazdów rowerowych. Ilekroć jechaliśmy kolejką na szczyt góry byliśmy świadkami ekstremalnych zjazdów. Tak też i było podczas niedzielnego wypadu. Wielbiciele tego sportu szaleli na swoich jednośladach.
Biorąc pod uwagę fakt nocnej zmiany czasu, szaro zacznie się już robić około 17 ... Zatem czasu nie mieliśmy zbyt dużo ... Jeszcze na szczycie: "Choć w sumie jak się zrobi ciemno, to już ciemniej nie będzie ..." Nie ma to, jak spokojne podejście do tematu ... O tym jak szybko zmieniliśmy zdanie, napiszemy później ... hehe ...
Zobaczcie widoczek ze Skrzycznego ...
Pora na małe co nie co w schronisku.
Ale najpierw powitanie przez stróża tego miejsca ... Nasza Nela, na co dzień bardzo towarzyska, na widok większego kolegi ... wskoczyła na stół ! Poniekąd nie ma się co dziwić, wielkość bernardyna robi wrażenie :)
W każdym bądź razie po kilkuminutowej akcji z czworonogami, udało się Nelę ... ukryć pod stołem! Jednak Bari (podobno tak ma na imię schroniskowy stróż) nie odpuszczał ... Zastawiony stół krzesłami, to dla Bariego żadna przeszkoda ... Na naleganie aby odszedł, delikatnie pokazując ząbki - stanowczo odmówił :) Cóż .... posiłek w obecności wystraszonej goldenki i zauroczonego bernardyna, został wyjątkowo szybko przez nas skonsumowany....
A swoja drogą, spójrzcie na Bariego ... Ten wzrok mówi wszystko ! No cóż, jak widać Nela jest odporna na wdzięki Bariego ....
Wszystko co dobre szybko się kończy, czas na powrót. Zdecydowaliśmy się na zejście trasą, tą samą, co wychodziliśmy. Niebieski szlak, prowadzący do hotelu - co prawda szybszy, jednak perspektywa zabłądzenia w ciemnym lesie jakoś skutecznie nas od niego odstraszyła .
Po drodze przeżyliśmy mega zaskoczenie ! Widzicie tą małą turystkę? To Amelka z Siennej. Ma dwa latka i sama , powtórzmy SAMA, na własnych nóżkach, wyszła na Skrzyczne. W rozmowie z jej mamą, dowiedzieliśmy się, że to druga z poważnych gór jakie zdobyła. Nie licząc Grojca, Amelka wyszła również na Babią Górę !!!! I wierzcie nam, ta mała nie była zmuszana do wychodzenia. Sama biegła pod górę, a schodząc "kłóciła się" z mamą, że ona SAMA, SAMA, chce zejść !!!!
Oj coś czujemy, że rośnie nam w gminie najmłodsza miłośniczka gór. Kto wie, może za parę lat stanie na podium Maratonu Beskidy ? Bo w to, że wystartuje to nie mamy żadnych wątpliwości. Pozdrawiamy gorąco mamę Amelki i przesyłamy gorące uściski dla małej turystki :) Do zobaczenia na szlaku :)
Schodząc ze Skrzycznego towarzyszył nam zachwycający zachód Słońca. Szczyty gór na tle pomarańczowego nieba... coś pięknego :)
Jak już wspominaliśmy, nasze bezstresowe podejście do nocnego powrotu nie trwało długo .... Piękny zachód, powolne przyciemnianie krajobrazu, aż w końcu bez latarek ani rusz ... Księżyc schował się zza górami i momentalnie noc zrobiła się ciemna jak nigdy. Morze gwiazd migotało na czarnym niebie, a wokół zrobiło się tak cicho, że nic poza własnym oddechem nie było słychać. Dla rozładowania atmosfery wykorzystaliśmy chyba cały repertuar piosenek jakie znamy. W ruch poszły zagadki, dowcipy i mnóstwo wspomnień. Wszystko byleby nie zwracać uwagi na przerażającą ciemność wokół.
Ciemność, ciemność widzę ... aaaa |
Powrót, choć trwał krócej nic wyjście, to i tak niemiłosiernie się dłużył.... Każdy gwałtowny ruch naszej Neli podnosił nam i tak wysokie ciśnienie.... Kiedy dotarliśmy do samochodu, chyba sami w to nie wierzyliśmy ... hehe... Choć wiemy, że jest mnóstwo miłośników nocnych eskapad po górach, głównie na wschód Słońca, to my się na to nie piszemy.... Podziwiamy takie osoby, a przy okazji pozdrawiamy ich gorąco. Po niedzielnym powrocie, my mówimy "Nigdy więcej". Choć "nigdy nie mów nigdy" to w tym przypadku nigdy !!!
( To piszę ja, ta najbardziej wystraszona uczestniczka wycieczki. Chłopaki się dzielnie trzymali i już sama nie wiem, kto kogo bardziej wspierał, hihi... )
Od tej pory w góry wychodzimy rano ... koniec, kropka :)
WIĘCEJ ZDJEĆ z wyprawy na Skrzyczne - KLIKNIJ
ŹRÓDŁO:
* screen z kamerki ze Schroniska na Skrzycznem
* mapa trasy ze strony mapa-turystyczna.pl
Jak zawsze wspaniałe zdjęcia z komentarzem ! Super oceńcie sami, warto w jesieni wybrać się w Beskidy, aby zobaczyć tak wspaniałe widoki. A już niedługo bo 8.11.br na tej właśnie trasie, pobiegnie i pójdzie z kijami ponad 500 uczestników VII Maratonu Beskidy Finału Europacup Beskidy Maraton, oraz VI Rajdu Nordic Walking ! zapraszamy do kibicowania i wspierania marstończyków na całej 42.195 m trasie.
OdpowiedzUsuńDzięki Edek :) I dokładnie tak... już za kilka dni wielkie święto sportu na malowniczej trasie począwszy od Radziechów, przez Ostre, Dolinę Zimnika, Skrzyczne, Matyskę ... Nie trzeba zachęcać, bo tutaj zawsze jest SUPERRR !!! A takie widoki tylko u nas :)
UsuńPODZIWIAM, JA W NOCY PRZEZ LAS BYM NIE PRZESZLA-NEVER- NEVER-NEVER- ZA ŻADNE SKARBY!!!!!
OdpowiedzUsuńnie miałam wyjścia... ale więcej się na to nie piszę :) hehehe :) pozdrawiam :)
UsuńFantastyczna relacja! Jak zawsze :) Czujemy się zachęceni...tylko latarki weźmiemy, bo my też z tych "na ostatnią chwilę" ;)
OdpowiedzUsuńhahaha ... oj to koniecznie i to najlepiej kilka... heheh... Na wszelki wypadek, gdyby psikusa jakaś sprawiła ... My mieliśmy dwie... czołówka padła w połowie, chyba z zimna coś słabo świeciła ( w domu już normalnie, jakaś wrażliwa taka, :) ) W każdym bądź razie zawiodła i na następną kupujemy nową. Na szczęście mieliśmy drugą, taką nakręcaną... ona dała radę ... ale całą drogę trzeba było nakręcać:)
UsuńJedno jest pewne, mamy nauczkę i następnym razem lepszy sprzęt bierzemy :) Choć w sumie nie ... i tak nie będzie potrzebny, bo więcej nocnych powrotów nie będzie ... :) Oj nie ... Heheheh... Pozdrawiam serdecznie :) I dzięki za odwiedzinki i ciepły komentarz :)
Co za zbieg okoliczności! Byliśmy tam tego samego dnia i wybraliśmy bardzo podobne trasy. Nie wiedzieliśmy jednak o ścieżce edukacyjnej i na rozwidleniu poszliśmy za żółtym szlakiem, gdzie również było pięknie :)
OdpowiedzUsuńJesień i zima w październikowym tańcu: Malinowska Skała i Skrzyczne
Schodząc szlakiem niebieskim, spotkaliśmy małą dziewczynkę z mamą. Na 99% to była Amelka :) Dzielnie stawiała kolejne kroki mimo zmęczenia.
Spieszyliśmy się i udało nam się zejść zanim zrobiło się całkiem ciemno. Jeśli chodzi o wschód słońca w górach, to polecamy Babią Górę latem. Mimo nocy, na szlakach jest dość dużo turystów, także nie idzie się samemu. Dzięki temu spada prawdopodobieństwo, żeby jakiś dziki stwór pożarł akurat nas :D
Królowa Beskidów w blasku wschodzącego słońca
Pozdrawiamy!
A&D
hahahah... no faktycznie, ale zbieg okoliczności !!! Oglądałam/ czytałam Waszą relację - super !!! I to wszystko czasowo podobnie, ale fajnie :)
UsuńI rzeczywiście, jak niebieski szlak- to musiała być Amelka:)
Aaaaa... dzięki za polecenie Babiej, ale ... na razie mam dość nocnych eskapad ... poważnie... tyle się ostatnio strachu najadłam, że moje... hehehe:) Ale na szczęście jesteście Wy- i mogę obejrzeć piękną relację na Waszej stronce ... I to mi musi wystarczyć ... bo odwagi więcej chyba nie znajdę :) Pozdrawiam serdecznie i dzięki, że mnie znaleźliście. Dzięki temu ja mam przyjemność oglądania Waszych przygód :) Miłego dnia :)
No to dzięki Wam już wiem, jak się zwie ten wielki stróż schroniska :D A jak tak patrzę na Waszą Nelę to sumienie mnie gryzie, że mojego nigdy z nami nie biorę w Beskidy... Bardzo fajna relacja i wyprawa, pozdrowienia Kochani!
OdpowiedzUsuńHahahah.. no to Słońce, następna wycieczka i zabierasz swojego ze sobą:) Nasza Nela uwielbia spacery, wycieczki, kondycja niesamowita, ( o wiele lepsza niż moja, ja to jej do stóp nie sięgam, heheh) no i wodę, błoto i ogólnie po takiej wyprawie z białej, robi się czarna goldenka, ehheheh :) Pozdrawiam gorąco !!!
UsuńSuper wycieczka :) Wybieram się na zrobienie pętelki z Ostrego przez Murońke , Magurkę, Malinowska Skałę, Skrzyczne i wrócić do Ostrego. Niestety na taka trasę dzień teraz jest za krótki :( Poczekam do wiosny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ale ładna trasa. Mieszkam w Sosnowcu i wychodziłam na Skrzyczne, ale z drugiej strony. Tej strony nie znałam. Muszę do Was tam wpaść i wejść od Zimnika :) Pozdrawiam z Sosnowca :)
OdpowiedzUsuńŚwietna , wciągająca relacja 👍🏻
OdpowiedzUsuń