poniedziałek, 4 grudnia 2017

X Maraton Beskidy, IX Rajd NW i III Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Maratonie Górskim NW... RELACJA

To był dzień! Istne sportowe szaleństwo. Prawdziwe Święto Sportu.
Kiedy i gdzie?
 Miesiąc temu, w sobotę 4 listopada 2017r.  w Radziechowach i naszej malowniczej gminie Lipowa.
O czym mowa?
 Oczywiście o jubileuszowym Maratonie Beskidy.
To już X edycja tej wyjątkowej imprezy, w której mieliśmy zaszczyt uczestniczyć.

  Tego dnia, oprócz najstarszego maratonu górskiego w Polsce, odbył się  IX Rajd Nordic Walking oraz III Międzynarodowe Mistrzostwa Polski w Maratonie Górskim Nordic Walking.




Wszystkie powyższe zawody przyciągają tłumy zapalonych biegaczy i kijkarzy z całej Polski, ale i nie tylko. Ale o tym za chwilę...





Na maratończyków czekał dystans 42 km 195m, z kolei na rajdowców 17 km. Bez względu na długość trasy, jej pokonanie to nie lada wyzwanie.

Uczestnicy musieli zmierzyć się z wyjątkowo wymagającą trasą. Był asfalt, kamienie, leśne ścieżki, liczne podbiegi i zbiegi, a nawet zjazdy ;) Jednak to co dla amatorów mogłoby być problemem, dla zawodników tej imprezy było kolejnym wyzwaniem do pokonania, okazją do sprawdzenia swoich umiejętności i poprawy czasu.  


Nie możemy nie wspomnieć o pogodzie, która tego dnia zrobiła wszystkim mega niespodziankę! Przez cały tydzień padał deszcz, było zimno i nieprzyjemnie, a w sobotę, 4 listopada jak za dotknięciem magicznej różdżki od samego rana raczyły nas promienie Słońca i tak przez cały dzień... Coś niesamowitego, o takiej pogodzie można tylko pomarzyć.

Widoczność tego dnia była oszałamiająca. Wśród uczestników, oprócz stałych bywalców znaleźli się także nowicjusze. Obie grupy były pod ogromnym wrażeniem widoków, jakie czekały na nich  podczas pokonywania kolejnych kilometrów.
Miejsce startu tradycyjnie zlokalizowane było w Radziechowach obok Urzędu Gminy (Stadion GKS Radzichowy - Wieprz). Tutaj też mieściło się Biuro Zawodów, w którym na zawodników czekały numery i pakiety startowe.



Pierwsi zawodnicy pojawili się już po godz. 6.00.  Po odbiorze pakietów startowych, sportowcy  udali się samochodami na parkingi, które zlokalizowane były około od 100 - 300 m od mety. Następnie truchcikiem wracali na start.



Prowadzący imprezę witał wszystkich, wspominał osiągnięcia wyjątkowych osób biorących udział w wydarzeniu, a także zachęcał do krótkich wywiadów.





A na miejscu zbiórki - całkiem pokaźne grono miłośników Nordic Walking.


Wśród nich zawodniczka z Kanady, Ewa Henry, o której wielokrotnie wspominaliśmy na naszej stronie. Przy okazji przypominamy jej tekst związany z Maratonem Beskidy "Po to się leci, po to się jedzie, po to się idzie… Po to się żyje..." Zachęcamy do przeczytania :)



Oczywiście wszystkiego doglądał organizator wydarzenia, Komandor Biegu Edward Dudek. Baca powitał wszystkich zawodników, przypomniał trasę i wspomniał o bezpieczeństwie. 




 Jak co roku powodzenia na trasie życzył wszystkim Maciej Mika - Wójt Gminy Radziechowy-Wieprz.






Ale zanim start, przedstawienie sędziów PZNW, którzy na trasie będą kontrolowali prawidłową technikę chodzenia. Nawet najmniejszy błąd może skutkować  punktami karnymi, a tego nie chce przecież nikt.



 Pora na rozgrzewka, którą poprowadziła Paulina Ruta, prezes Polskiego Stowarzyszenia Nordic Walking. 
Punkt godzina 8.00. Pora na start III Mistrzostw Polski Nordic Walking oraz IX Rajdu Nordic Walking.  Ponad 130 zawodników gotowych do drogi. Przed kijkarzami Mistrzostw Polski NW do pokonania 42 km 195m, natomiast przed kijkarzami Rajdu NW 17 km. 






Głośny strzał oddany przez naszych Harnasi ....









i pora ruszać...








Zawodników pilotował Janusz Sobkowski, dobrze wszystkim znany uczestnik maratonów. 






Najpierw trasa wiodła ulicami Radziechów, w kierunku Przybędzy ...


Zawodnicy mijali dom Bacy, przy którym czekał pierwszy punkt odżywczy i jak zawsze uśmiechnięta Weronika Dudek. Nie zabrakło także głośnego dopingu :) 



I pierwszy zachwycający widoczek ...

Humory dopisywały zawodnikom, a to najważniejsze...

Wspólne pokonywanie kilometrów to dobry czas na rozmowę, dodawanie sobie otuchy, podawanie pomocnej dłoni, a nawet okazywanie sobie czułości :) 



Po pokonaniu Przybędzy, kijkarze ponownie wrócili na drogi Radziechów.



Kolejny przepiękny widoczek, tym razem spojrzenie na Skrzyczne.



Trasa wiodła obok szkoły w Radziechowach .... 

Tutaj w trakcie maratonu,  odbywały się II mini zawody w Runballu. To niezwykle zakręcona  atrakcja, przygotowana specjalnie dla kibiców. Swoich sił spróbować mogli i mali i duzi. Choć to wcale nie łatwy sport, uczestnicy dzielnie sobie radzili. Poza tym na miejscu był instruktor, który pokazywał co i jak.  

Przy Domu Ludowym czekał kolejny punkt odżywczy. Nie zabrakło licznych kibiców, którzy mocno dopingowali zawodników. Wśród nich otuchy dodawał Komandor Biegu. Wsparcie od Spartathlończyka to dopiero coś... od razu uczestnicy dostawali więcej energii.

Następnie kijkarze minęli kościół św. Marcina i  skręcili w kierunku Twardorzeczki ...

Pokonując ten odcinek zachwytom nie było końca, ale nie ma się co dziwić... panorama na Skrzyczne i gminę Lipowa jest oszałamiająca. 


Przy Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Twardorzeczce czekał punkt z ciepłymi i zimnymi napojami oraz produktami odżywczymi.



Dalej trasa biegła przez malowniczą Twardorzeczkę.

Na rozwidleniu dróg trasa została podzielona. Dla maratończyków w stronę Ostrego, dla rajdowców w kierunku Kopca, przez Radziechowy, dalej wzdłuż wyznaczonej dla maratonu trasy.
My udaliśmy się za maratończykami. Przy kościele Matki Bożej Różańcowej w Ostrem-Twardorzeczce czekał kolejny zapierający dech w piersiach widoczek. W tym roku zawodnicy mogli rozkoszować się obrazkami na otaczające nas pasma górskie, co przez ostatnie edycje nie było im dane. 


Teraz z Ostrego prosto do Doliny Zimnika. 

A my szybciutko wracamy do Radziechów na start, gdzie  szykowali się już uczestnicy X Maratonu Beskidy. 



Wśród zawodników dostrzegliśmy wielu stałych bywalców.  Ale nie ma się co dziwić, u Bacy jak się pojawi raz, to nie ma innej opcji... kolejne edycje, obecność obowiązkowa. Tutaj wszyscy czują się jak w domu, po prostu tutaj zawsze się wraca. Stąd w jubileuszowym spotkaniu wzięli udział także liczni nowicjusze, którzy słysząc o Maratonie Beskidy również chcieli zakosztować tej atmosfery.   Wśród wielu Polaków, byli także maratończycy z Litwy, Słowacji, Białorusi, Holandii i Niemiec. 

Nie zabrakło supermaratończyków, którzy startowali w Spartathlonie. Dla niezorientowanych, wyjaśniamy, że Spartathlon, to bieg z Aten do Sparty non stop 246 km !!!

 Na miejscu startu wszystkich przybyłych witał oczywiście Komandor Dudek. Nie obyło się bez pamiątkowych zdjęć :)

Radosna atmosfera unosiła się wśród uczestników... 


Ostatnie minuty przed startem ... Blisko 300 maratończyków gotowych do biegu ... jeszcze tylko ustawienie czasomierzy, krokomierzy, pulsomierzy itp.  i można zaczynać ....



O godz. 10.00,  podobnie jak dwie godziny wcześniej, sygnał do startu dali Beskidzcy Harnasie



Przed biegaczami do pokonania identyczna trasa, jak dla kijkarzy ...






Jak co roku trasę zabezpieczali druhowie z lokalnych jednostek OSP oraz policjanci.

Zapewniona była również opieka medyczna. Ratownicy byli do dyspozycji uczestników na wszystkich odcinkach trasy ...

Podczas biegu zawodnicy byli mocno wspierani przez kibiców. Niektórzy włączyli się nawet do biegu ... Kto wie, może to przyszli maratończycy?





Radziechowy ...

Twardorzeczka ....

i Ostre nie sprawiły żadnych problemów zawodnikom. Ba, słyszeliśmy nawet jak uczestnicy mówili, że trasa jak do tej pory jest mało wymagająca... No to Kochani, szykujcie się ...


Przed Wami ta piękna góra, nasze Skrzyczne ... to tam musicie dotrzeć ... lekko nie będzie... a jak już znajdziecie się na szczycie, to nie koniec... to dopiero półmetek ... 

Ale nie uprzedzajmy faktów...


Jesteśmy w naszej ukochanej Dolinie Zimnika. Miejscu, które bez względu na porę roku, jest piękne. A w to sobotnie przedpołudnie, z kolorami jesieni, z błękitnym niebem i przebijającymi się przez liście promieniami, prezentowało się zjawiskowo.


Przy wejściu do Doliny Zimnika, zawodników witał kolejny punkt odżywczy ... Pojawili się również obecni podczas startu Beskidzcy Harnasie

Tutaj także nie zawiedli kibice, którzy głośno motywowali zawodników...


Kolejne kilometry za maratończykami...  



Po drodze, zawodnicy mijali przygotowane punkty pomiarowe ...










Buczyna to niezwykle okazałe miejsce na trasie maratonu.







Kolejne zachwycające widoki.

I tak uczestnicy dotarli do miejsca , gdzie jak zgodnie stwierdzili mieścił się najlepszy punkt odżywczy... My dobrze wiemy, że to już legendarne miejsce. Pieczę nad nim sprawował Dyrektor Maratonu Sebastian Dudek, który dobrze wie, jak wzmocnić zawodników. 


Baterie naładowane, zatem czas na dalszą drogę... Przed maratończykami szlak niebieski prowadzący prosto na sam szczyt Skrzycznego (1257 m n.p.m.).  Ten trudny odcinek wynagradzały czarujące panoramy...






Skrzyczne należące do gminy Lipowa przywitało zawodników resztkami śniegu i doskonała widocznością.  


 Półmetek trasy to niewątpliwy sukces na koncie każdego zawodnika. Gratulacje! Jednak do pełni szczęścia potrzeba drugie tyle... 



 Zawodnicy ruszyli w kierunku Małego Skrzycznego, gdzie czekało na nich trudne kamieniste  zejście.

Po jego pokonaniu, prawie 10 km zbieg ... utwardzoną drogą leśną do Kościelca, a następnie prosto do Doliny Zimnika.




Od  źródełka w Dolinie Zimnika na zawodników czekał powrót tą samą trasa co biegli wcześniej.


W biegu wzięli udział także czworonożni przyjaciele, którzy  dzielnie dotrzymywali kroku opiekunom.








I tak dotarliśmy do Radziechów, gdzie pora na kolejne wyzwanie... Przed zawodnikami prawdziwa Golgota Beskidów prowadząca na szczyt Matyski. 







Ten odcinek trasy, na pozór łagodny, potrafił dać się we znaki.... 



Na szczęście tuż przed szczytem chwila na zebranie siły...

Ostatnia górka i jesteśmy na szczycie Matyski (609 m n.p.m), skąd rozpościera się niesamowita panorama na Kotlinę Żywiecką.... 



Krzyż Milenijny także robi wrażenie, dlatego pamiątkowa fotka musi być ... 




I teraz Góreczki Abramskie, czyli odcinek, jakby to powiedzieć... pełen niespodzianek. Bo tak naprawdę zawodnicy nie mogą być pewni co ich czeka. Pogoda piękna, więc teoretycznie co mogłoby uczestników tutaj spotkać?? A tu proszę... ślizgawka na całego :) No tak, w końcu cały tydzień padał deszcz, więc dodatkowa "atrakcja" stworzyła się sama :) Łatwo nie było... zbiegi po błocie nie udawały się każdemu... bardziej królowały zjazdy na siedzącej części ciała ... 



Jeszcze tylko pętla wokół szkoły i prosto do mety, która jak w poprzednich edycjach umiejscowiona była koło Domu Ludowego w Radziechowach.








Tutaj czekały zasłużone medale i brawa od kibiców.  Medale wręczała żona Bacy, Irena Dudek oraz córki, Weronika, Ewa i Natalia. 

Na mecie uczestników witał także Edward Dudek. Gratulacje i uścisk dłoni od mistrza to jest coś. 

  

W Domu Ludowym na uczestników czekał gorący posiłek. O oprawę muzyczną zadbał Zespół Pieśni i Tańca „Jodełki". Do wspólnego śpiewu dołączyli także Harnasie. Po kilkugodzinnej trasie,  wrażeń było co nie miara. Uczestnicy zmęczeni, ale niezwykle szczęśliwi i dumni z siebie wymieniali się swoimi przeżyciami. 

 Dekoracja zawodników w poszczególnych kategoriach rozpoczęła się po godz. 16.00. Liczne puchary, statuetki i nagrody rzeczowe powędrowały do najlepszych z najlepszych.
My przy okazji składamy ogromne gratulacje WSZYSTKIM zawodnikom. Byliśmy świadkami Waszego wyczynu i ciągle jesteśmy pod ogromnym wrażeniem. Podziwiamy Was i życzymy dalszych sukcesów. 

A teraz trochę prywaty, mnie też tego wieczoru spotkała mega niespodzianka. Sam Edward Dudek podziękował mi za promocje maratonu. Był puchar, słynna metrowa kiełbasa i totalne zaskoczenie. 



Puchar od Edwarda Dudka.
Teraz to wyróżnienie stoi na honorowym miejscu w domu. 


Edi, dziękuję bardzo!!! Cieszę się, że choć w minimalnym stopniu mogę dołączyć do promocji tego wyjątkowego Święta Sportu. 





 Podczas tak wielkiego wydarzenia, wiadomo, trzeba było mieć oko na wszystko. I tu jak zawsze Komandor spisał się na 6 z plusem. Jednak tego dnia był wyjątkowo zajęty. Otóż w sobotę. 4 listopada 2017r. odbyła się promocja książki Edwarda Dudka "Moje miłości dwie. Biegiem przez świat". Każdy chciał nabyć to długo zapowiadane i oczekiwane dzieło pierwszego Polaka, który przebiegł Spartathlon. Oczywiście utworzyła się kolejka po autograf. Osobista dedykacja, do tego pamiątkowa fotka...  Takiej okazji nie można było przegapić.

Ja w towarzystwie Bacy
 i niesamowicie optymistycznej Ewa Henry z Kanady.

Drogi Edwardzie, gratulujemy Ci ukończenia i wydania tak ciekawej biografii. 
I ogromnie Ci dziękujemy za miejsce na jednej ze stron... To zaszczyt znaleźć się w tak wyjątkowej książce, wśród tylu znakomitych postaci.  

Po części oficjalnej, nastąpiła zabawa taneczna do białego rana. 

Wielkie sportowe święto za nami.  Gratulujemy wszystkim kondycji, siły i wytrwałości.  I tu powinniśmy napisać: Do zobaczenia za rok !
Niestety, jak zapowiedział Edward Dudek, jubileuszowy Maraton Beskidy był ostatnią edycją tego sportowego wydarzenia. Przed imprezą, jak i w ciągu dnia, cały czas to powtarzał, jednak nam  nie chce się w to wierzyć... :( Z resztą nie tylko nam... Uczestnicy, zgodnie przyznali, że taka impreza tylko u Bacy.  Zatem nie pozostaje nam nic innego, jak mieć nadzieję, że Komador jeszcze zmieni zdanie i za rok wszyscy ponownie spotkamy się na trasie Maratonu Beskidy.


A teraz zapraszamy do GALERII, 
gdzie czeka na Was ponad 1400 fotek z Maratonu Beskidy, Mistrzostw NW i Rajdu NW -  KLIKNIJ !!!



ŹRÓDŁO:
W poście wykorzystaliśmy zdjęcia autorstwa Bartka Koniora oraz z FB Sebastiana Dudka - Dziękujemy!

2 komentarze:

  1. Jak zawsze od lat niezawodna Anetka i wspaniała fotorelacja z tego Jubileuszowego Maratonu Beskidy. Jeszcze raz serdeczne podziękowanie dla całej Waszej rodzinki

    OdpowiedzUsuń
  2. I znowu „ szaleństwo „ reportażu w wykonaniu Naszej Wspaniałej blogerki i dziennikarki Gminy Lipowa Anety Balcarek ! �� Niesamowity , niepowtażalny przegląd największego biegowego wydarzenia na Żywiecczyźnie , Maratonu Beskidy anno domini 2017 dnia 04 listopada , w dniu bezpośredniej łączności Komandora maratonu Edwarda Dudka z Najwyższym w niebiosach , który za całokształt wkładu pracy zesłał na żywiecką ziemię niespotykaną aurę w dniu zawodów , jak to górole godajom : pogoda jak łoko ! Żadne z 10- ciu zawodów nie miały tak pięknej pogody i tak wdpaniałej organizacji ! To wydarzenie bez precedensu , a umęczony Komandor ( po dwóch maratonach za wielką wodą ) wzniósł się na wyżyny możliwości , aby dla rzeszy zawodników z całego świata stworzyć bezpieczną , niepowtarzalną i nie do zapomnienia imprezę ! Co mogę więcej dodać ponad wspaniały przekaz Anetki ?!? Chyba nic , bo Ona jest jedyna do pokazania nam uczestnikom zawodów , naszych , radości , słabości i końcowego tryumfu po pokonaniu pięknego , górskiego dystansu 42,195 m Maratonu Beskidy , a dla mniej wytrenowanych ciekawego Rajdu 17 km z zaliczeniem Golgoty Beskidów - Matyski ! Rokrocznie Anetka przygotowuje nam deser w postaci pięknej rekacji i potężnej galerii zdjęć , gdzie każdy znajdzie swoje ujęcie i pozostanie z tą pamiątką na długo ! Dziękuję Tobie Anetko za całokształt Twojej pracy , za pomoc męża , rodzinie , że mogła zająć się Waszymi dziećmi , kiedy to Wy służyliście nam , zawodnikom i pracowaliście dla nas ! Wyróżnienie dla Ciebie przez Komandora i nagrodzenie pucharem , niech będzie pamiątką ze spotkania z nami , ludźmi zakręconymi sportem ! Ja ze swej strony , chylę czoła przed Tobą i z całego serca dziękuję , myślę , że nie tylko w swoim imieniu ! Janusz Sobkowski

    OdpowiedzUsuń

Możesz komentować ze swojego konta, anonimowo, lub wpisując imię/ nick zaznaczając "nazwa/adres". Nie odpowiadamy za treść komentarzy czytelników. Komentarze wulgarne nie będą publikowane.

Dziękujemy za komentarz :)
Pozdrawiamy i zapraszamy ponownie :)