wtorek, 28 lutego 2017

Za nami Gminny Konkurs Ortograficzny...


W ostatni dzień lutego w Szkole Podstawowej im. K. Makuszyńskiego w Leśnej odbył się
XV Gminny Konkurs Ortograficzny o tytuł Mistrza Ortografii. 
 Konkurs, jak co roku zorganizowała pani Anna Skórzak.

Do konkursowych zmagań przystąpiło 15 uczniów klas IV-VI ze szkół podstawowych gminy Lipowa.  

Młodzi znawcy ortografii musieli zmierzyć się z trudnym dyktandem, którego tekst zamieszczamy poniżej. 


Emocji było sporo. Językowe pułapki dostarczyły sporo wrażeń, ale i nadziei na zwycięstwo. Wszak było o co walczyć... główna nagroda to tablet! 

Oto wyniki  tegorocznej edycji:

KLASY VI
I miejsce i tytuł MISTRZA ORTOGRAFII zdobyła Magdalena Dobija ze Szkoły Podstawowej im. Orła Białego w Słotwinie
II miejsce - Julia Łagodzka (SP Leśna)
III miejsce - Alicja Radłowska (SP Twardorzeczka) oraz Agnieszka Mrzygłód (SP Lipowa)

KLASY V
I miejsce - Martyna Piłatowska (SP Leśna)
II miejsce - Rafał Pawełek (SP Twardorzeczka)
III miejsce - Martyna Szymańska (SP Sienna)

KLASY IV
I miejsce - Wiktoria Kowalska (SP Słotwina)
II miejsce - Stanisław Śliwa (SP Twardorzeczka) 
III miejsce - Julia Binda (SP Leśna)

WYRÓŻNIENIA otrzymali: 
* Małgorzata Matuszek  (SP Sienna),
* Oliwia Chelis (SP Słotwina),
* Emilia Urbańska (SP Lipowa), 
* Tomasz Bednarz (SP Lipowa), 
* Zuzanna Dziki (SP Sienna).


Nagrody książkowe ufundował Urząd Gminy Lipowa, natomiast wójt Jan Góra sprezentował nagrodę specjalną - tablet dla Mistrzyni Ortografii.

Laureatom nagrody wręczyły Elżbieta Kosiec (kierownik Referatu Edukacji) oraz Jolana Pryszcz (sekretarz gminy).


Wszystkim laureatom serdecznie gratulujemy!
  

A oto tekst dyktanda... 
Zobaczcie, z jakimi ortograficznymi pułapkami, musieli zmierzyć się uczestnicy konkursu. 

Zza horyzontu wychyliło się słońce, poranny żabi hejnał zerwał druhów na nogi. Dla harcerzy to hańba chrapać do południa, więc wszyscy jak huragan biegli  do chatki. Nikt nie leniuchował, nawet cherlak Henio ćwiczył wytrwale. Druhna Halina machała rękami jak helikopter, a  Hubert huśtał się na suchej gałęzi. Chwilę potem, wszyscy chichocząc pędzili ku jezioru, bo harcerze nie zapominają o higienie. Chytra Hania chciała pierwsza dobiec, ale zahaczyła nogą o korzeń olchy, więc wyprzedził ją hałaśliwy Hugo, lecz nie wyhamował i wpadł do wody. Po apelu i chóralnym odśpiewaniu hymnu, wszyscy ochoczo udali się na śniadanie. Znad żłobień wydobył się kształt talerza z surówkami z parzonej rzeżuchy z przepysznych świeżych much, kosmopolitycznych owadów, chińskiego ryżu, prażonej pokrzywy, jarmużu pół na pół z jarzębiną. W oddali tego naturalistycznego pejzażu podniosła głowę i obrzuciła spojrzeniem niespodziewanych gości baba-jaga. Miała na sobie rozchełstaną koszulę, podszywane płótnem szarawary ubrudzone jeżynami a nogi obute w buty na rzepy marki Adidas. Jej umazany cukrem pudrem haczykowaty nos z pieprzykiem na środku, drżące nozdrza, ściągnięte wargi i z nagła zszarzałe a nawet sczerniałe gniewem źrenice wskazywały niechybnie na nieodległy kontakt z szarlotką i jabłkowo-żurawinowym musem posypanym przyprawą przygotowaną z chrząszcza skórnika. 



ŹRÓDŁO:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Możesz komentować ze swojego konta, anonimowo, lub wpisując imię/ nick zaznaczając "nazwa/adres". Nie odpowiadamy za treść komentarzy czytelników. Komentarze wulgarne nie będą publikowane.

Dziękujemy za komentarz :)
Pozdrawiamy i zapraszamy ponownie :)